czwartek, 10 lipca, 2025
02.09.16

36 tys.nauczycieli na bruk ?

 

GN nr35Potwierdzają się najgorsze obawy - w przyszłym roku w oświacie może zabraknąć pracy dla ok. 36 tys. nauczycieli. Taki wniosek można wyciągnąć po analizie rządowego projektu ustawy budżetowej na 2017 rok!!!

Jak już informowaliśmy, rząd zapisał w projekcie budżetu wzrost wynagrodzeń  nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego na poziomie przyszłorocznej inflacji, czyli 1,3 proc. Pensje mają wzrosnąć od 1 stycznia 2017 r. - w zależności od stopnia awansu - o 35-63 zł.

Według uzasadnienia do projektu ustawy budżetowej, subwencja oświatowa na 2017 r. "zawiera skutki podwyżki wynagrodzeń nauczycieli o 1,3 proc. od dnia 1 stycznia 2017 r.".

 

Problem jednak w tym, że mimo zapowiedzianej podwyżki wypłacana samorządom subwencja oświatowa praktycznie się nie zmieni i wyniesie 41 miliardów 491 milionów złotych (to o 5 milionów złotych mniej niż w 2016 r.). Tymczasem to właśnie z subwencji oświatowej pochodzą pieniądze na nauczycielskie wynagrodzenia.

 

Niestety, to może oznaczać, że rząd w kalkulacjach finansowych uwzględnił spodziewane zwolnienia w szkolnictwie, do których prawdopodobnie dojdzie z powodu m.in. likwidacji gimnazjów i przekształceń w szkolnictwie zawodowym. Gdyby bowiem pensje nauczycieli miały wzrosnąć o 1,3 proc., to przy dotychczasowym poziomie zatrudnienia o podobny wskaźnik powinna również pójść w górę subwencja oświatowa. To znaczy - w projekcie budżetu na 2017 r. subwencja powinna być wyższa o ok. 540 mln zł. Tymczasem pozostanie na niezmienionym poziomie.

 

Średnia zarobków nauczycieli ze wszystkich stopni awansu zawodowego wynosi ok. 3660 zł. Jeśli do zwolnień dojdzie po zakończeniu ruchu kadrowego w szkołach (czyli w końcu sierpnia 2017 r.), to bez pracy może pozostać ok. 36 tys. nauczycieli. Taki właśnie skutek może przynieść brak w subwencji dodatkowych 540 mln zł na podwyżki.

 

Oczywiście nasze wyliczenia są szacunkowe i opierają się na powszechnie dostępnych danych. Niestety pokrywają się one z innymi sygnałami, jakie docierają do środowiska na temat możliwych zwolnień w 2017 r. Według analiz ZNP, w efekcie likwidacji gimnazjów pracę stracić może 1/3 nauczycieli tych placówek, czyli ok 35 tys. osób. Tak się stanie, jeśli uczniowie gimnazjów zostaną wchłonięci przez szkoły podstawowe i licea, w których część nauczycieli już dziś pracuje na niepełnych etatach. Dyrektorzy mogą więc w pierwszej kolejności przydzielać godziny "swoim" nauczycielom niż zatrudniać nowych.

 

Na początku lipca br. oszacowaliśmy w Głosie Nauczycielskim, że gdy rozpocznie się proces likwidacji gimnazjów, już na wstępie zagrożone będą etaty co najmniej 37 tys. nauczycieli, ponieważ w kasie gmin zabraknie dla nich pieniędzy na pensje.

Minister edukacji Anna Zalewska w rozesłanym w ubiegłym tygodniu liście do dyrektorów, nauczycieli i pracowników oświaty zapewniła, że nauczyciele zatrudnieni w obecnie funkcjonujących szkołach mają od 1 września 2017 r. "z urzędu stać się nauczycielami szkół tworzonych w ramach nowego systemu", co oznacza, że np. "nauczyciele gimnazjum, które zostanie przekształcone w ośmioletnią szkołę podstawową z oddziałami gimnazjalnymi, z urzędu staną się nauczycielami szkoły podstawowej". Nie znamy jednak jeszcze konkretnych zapisów ustawowych i nie wiadomo, czy automatyczne przeniesienie z gimnazjum do podstawówki jednocześnie zagwarantuje takiemu nauczycielowi, że nie zostanie wkrótce potem zwolniony. Albo czy dyrektor - wiedząc, że będzie musiał przyjąć grupę nauczycieli z likwidowanego gimnazjum - nie będzie musiał wręczyć wypowiedzeń niektórym nauczycielom pracującym w podstawówce.

 

Szczegóły zmian mają zostać opublikowane przez MEN 16 września br.

 

Źródło: Głos Nauczycielski